Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Pon 16:08, 09 Kwi 2018    Temat postu: pozniej

W Krasnoy tlumy latwo sie formowaly i latwo sie rozchodzily, stanowiac koalicje jednostek. Tutaj osrodkiem byl tlum, nie czlowiek, a nastroj tlumu zawsze byl niespokojny, gniewny. W Krasnoy, poza debatami odbywajacymi sie na rogach ulic w Dzielnicy Rzecznej, nie spotykalo sie publicznych mowcow, a tutaj wydawalo sie, ze zawsze gdzies w miescie ma miejsce jakies przemowienie w asyscie tlumu. Gubernator prowincji Polana zakazal publicznych zgromadzen i kazdy, kogo zlapano na zwracaniu sie do wiekszej grupy ludzi, mogl zostac aresztowany i wtracony do wiezienia, ale to nic nie dawalo: ludzie rozmawiali, spotykali sie, zyli pelni niepokoju, zlosci, zawsze zachowujacy czujnosc. Mieli wszystko to, czego Itale poszukiwal jako student w Solariy: poczucie sprawiedliwosci, ducha buntu. Lecz jaki bedzie wynik buntu?

Pewnego wieczoru podczas rozmowy z Isaberem dal wyraz swoim watpliwosciom:

-Zastanawiam sie, dla kogo tak naprawde pracujemy? Komu przygotowujemy droge? Dla krola - starego ksiecia Matiyasa - dla przywroconej monarchii konstytucyjnej... Nieco rozczarowujace, ale moze jest to najlepsze ze zlych wyjsc. Lepsze niz praca dla cesarza Franza i Metternicha poprzez wywolanie zbrojnego powstania, ktore moga zdlawic i wykorzystac jako pretekst do calkowitego odebrania nam niezaleznosci. Lepsze niz praca dla Braci Ferman poprzez mowienie biedocie, ze moze poprawic swoj los i wzniesc sie na wyzszy poziom zycia, oczywiscie o ile Bracia Ferman beda sie nadal wznosic na ich barkach.

Isaber wpatrzyl sie z przestrachem w Itale, bo nigdy przedtem nie widzial go rozgoryczonego.

-Ale kiedy ludzie zdobeda wyksztalcenie... - wyjakal.

-Wyksztalcenie! - rzekl szyderczo Itale, ale spojrzal wtedy na Isabera, entuzjaste, ktorego sam ksztalcil, za ktorego byl odpowiedzialny. - Zapomnij o tym, Agostinie. Jestem w zlym nastroju, to miasto dziala mi na nerwy.

Wrocil do pisania. Minelo pol godziny. Isaber chodzil niespokojnie po pokoju - wynajmowali dwupokojowe mieszkanie, poniewaz wychodzilo taniej niz pokoj w gospodzie - poprawiajac ogien, ukladajac papiery. Itale wiedzial, ze pragnie on zapewnien, pocieszenia, lecz nie mial go czym pocieszyc. Gniotlo go sumienie. Isaber byl urodzonym poplecznikiem, a on widzial siebie jako przywodce wiodacego ludzi ku swiatlu. Przywodca! Czy przerosl te ambicje, czy tylko nie potrafi jej zrealizowac? Wystarczajaco trudne stalo sie podtrzymanie ognia w glebi swego zmiennego, wrazliwego ja, wbrew obojetnym wichrom niebios, trudno bylo stac w samotnosci i wiedziec, gdzie sie stoi, a co dopiero wiedziec, dokad sie zmierza.

Nastepnego wieczoru mial przemawiac na zebraniu czeladnikow ze zwiazku tkaczy jedwabiu, bedacego dosyc silna organizacja mimo rzadowego zakazu dzialalnosci zwiazkow zawodowych. Chcieli uslyszec sprawozdanie z posiedzen Zgromadzenia w Krasnoy i Itale nie potrafil im odmowic. Poniewaz jego czasopismu zabroniono publikowania tych wiadomosci, czul sie zobowiazany do przekazywania ich w kazdy inny sposob. To byl jeden z powodow, byc moze najwazniejszy, jego przyjazdu do Rakavy. Wyjatkowo Isaber mu nie towarzyszyl. Przemowienie udalo sie. Prawie godzine zadawano mu pytania, co bylo dla niego ciezka proba, bo nie majac umiejetnosci latwego formulowania wypowiedzi zawodowego polityka dlugo zastanawial sie przed kazdym zdaniem, czesto przerywal, mowil wiec powoli, co niecierpliwilo sluchaczy. Chcieli szybkich i jednoznacznych odpowiedzi. A on mowil coraz wolniej i ostrozniej. Slyszal swoj wlasny suchy i pelen wahania glos. Zaczely palic go policzki, czul uraze do tych mezczyzn, siedzacych tak cierpliwie w swych wytartych ubraniach, mezczyzn o zmeczonych, inteligentnych twarzach i niespokojnych, niszczycielskich, aroganckich umyslach.

-Dlaczego wiec Zgromadzenie nie zrobi porzadku z Biurem Cenzury? Dlaczego nie zakwestionuje jego wladzy? - zapytal z gniewnym uporem szczuply mezczyzna.

Itale rozlozyl rece i rozesmial sie ze zniecierpliwieniem.

-A dlaczego nie zakwestionuja wladzy cesarza Austrii? Dlaczego nie zakwestionuja wladzy Swiatla i Ciemnosci? Czlowieku, co moze zrobic Zgromadzenie? Jesli chociaz raz bezposrednio zakwestionuje wladze rzadu, to rzad rozwiaze je sila. Stanalbys wtedy w jego obronie? Chcesz zbrojnej rewolucji? Bo o to prosisz. Jestes na to gotow? Nie mamy broni ani sprzymierzencow. Przypuscmy jednak, ze zbuntujemy sie i zwyciezymy1 co wtedy? Co dalej? Wiesz, co ci sie nie podoba, i mnie tez to sie nie podoba, ale co lubisz? Co powiesz, kiedy nie bedzie cenzury?

Wreszcie znalazl odpowiednie slowa i wszystkich do siebie zrazil. To bylo nieuniknione. Zwrocili sie przeciwko niemu, bo byl obcy i pochodzil z klasy sredniej, a oni zadali od niego nadziei. On zas czul, ze obiecywac im nadzieje znaczy klamac, a odebrac nadzieje znaczy ich zdradzic, stal wiec odpowiadajac wyzywajaco i z ciezkim sercem na ich pytania i odpierajac ataki.

Kiedy zebranie sie skonczylo, dogonil go w hallu jeden z czlonkow wladz zwiazku tkaczy, mezczyzna nazwiskiem Klenin.

-Prosze tedy, panie Sorde - powiedzial odciagajac go od glownych drzwi, ktorymi wychodzil tlum.

-Czy sa az tak rozgniewani? - spytal sarkastycznie Itale, lecz ochlon

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group